Istnieje związek między bisfenolem A a coraz częstszymi przypadkami zachorowań na raka piersi, prostaty, zaburzeniami genitalno-urologicznymi u małych chłopców, obniżeniem jakości męskiego nasienia, przedwczesnym dojrzewaniem płciowym u dziewczynek, cukrzycą, otyłością i zaburzeniami neurobehawioralnymi jak ADHD — uważają amerykańscy eksperci uczestniczący w Narodowym Programie Toksykologicznym. Niestety, bisfenol A jest obecny w każdym domu. I w organizmie niemal każdego człowieka.
Bisfenol A, znany też jako BPA, szczególnie groźny jest dla dzieci. Jesienią 2007 roku w Toronto odbyła się pierwsza na świecie manifestacja przeciwko BPA. Kilkaset matek i ojców z dziećmi protestowało przeciw używaniu tej substancji m.in. w produktach dla najmłodszych — plastikowych butelkach dla niemowlaków czy pojemnikach na żywność. Przemawiali naukowcy, działacze ruchu ochrony środowiska, przedstawiciele regionalnej Koalicji na rzecz Lepszej Troski o Dzieci. Dr Pete Myers, specjalista od BPA, współautor bestselleru Nasza skradziona przyszłość — książki poświęconej wpływowi skażenia środowiska na powstawanie zaburzeń hormonalnych — pytał uczestników wiecu, ilu z nich ma krewnych cierpiących na raka piersi lub prostaty, dzieci mające trudności w nauce, znajomych zmagających się z cukrzycą typu drugiego i bezpłodnością. Las rąk w górze. „Mamy solidne podstawy, by wierzyć — mówił do zebranych — że istnieje bardzo silny związek pomiędzy tymi chorobami a BPA. (…) Z tego, co wiemy, narażenie organizmu dziecka na działanie tej substancji chemicznej zwiększa ryzyko pojawienia się problemów zdrowotnych w jego dorosłym życiu”.
ŚWIAT PLASTIKU
Niemal każdy ma w swoim ciele bisfenol A. Absorbujemy go przez układ pokarmowy, skórę i oddychając. Z badań amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) wynika, że jest nim skażonych 93 proc. mieszkańców USA — mimo że organizm bardzo szybko, bo w ciągu kilkunastu godzin metabolizuje ten związek. Wynik badań świadczy więc o tym, że jesteśmy stale narażeni na kontakt z BPA. I nic dziwnego, skoro to jedna z najbardziej rozpowszechnionych na świecie substancji chemicznych. Około 70 proc. produkcji bisfenolu A trafia do fabryk plastików poliwęglanowych, 20 proc. wykorzystuje się do wyrobu żywic epoksydowych, reszta ma inne zastosowanie. Plastiki poliwęglanowe są składnikiem butelek na wodę, butelek dla niemowlaków, zabawek, szklanek, różnych przyborów i urządzeń kuchennych, szkieł do okularów, ekranów komputerowych, telefonów komórkowych, sprzętu medycznego. Żywice epoksydowe znajdują swe zastosowanie w sprzęcie sportowym, samochodach i samolotach, materiałach elektroizolacyjnych, wypełnieniach dentystycznych czy puszkach do konserw i napojów. Bisfenol A znajdziemy w powlekanym papierze — na przykład takim, na którym drukuje się sklepowe paragony, faksy czy bilety wstępu — oraz w papierze recyklingowym. Zawiera go też farba drukarska używana w gazetach. Jest w wodach powierzchniowych, co powoduje, że wdychamy go z parą podczas kąpieli.
Według Martina Mittelstadta z kanadyjskiej gazety „The Globe and Mail”, weterana dziennikarstwa środowiskowego, który przez wiele lat zajmował się sprawą BPA, „to jedna z najgroźniejszych, jeśli nie najgroźniejsza substancja chemiczna ogólnie dostępna na rynku konsumenckim”. Naukowcom udało się też ustalić związek BPA z chorobami serca — z badań wynika, że osoby z wyższym poziomem bisfenolu A w moczu są bardziej narażone na zawał mięśnia sercowego niż osoby, w moczu których wykryto niższy poziom tej substancji.
DŁUGO LEKCEWAŻONE
Produkcja artykułów zawierających BPA idzie pełną parą, mimo że jego negatywny wpływ na gospodarkę hormonalną człowieka odkryto już w latach 30. XX wieku. W 1970 roku na rynek wypuszczono 45 milionów kilogramów bisfenolu A, a w 2004 — trzy miliardy! W 1997 roku dr Frederick vom Saal z Uniwersyteu Missouri opublikował swoje badania, z których wynikało, że BPA charakteryzuje się wysokim stopniem toksyczności w bardzo niskich dawkach. Jak wyjaśniał, naukowcy nie zauważyli tego wcześniej, bo przeprowadzali badania na zbyt wysokich dawkach. Mimo usilnych starań producentów tworzyw sztucznych odkryć naukowca nie udało się podważyć.
Rok później inna badaczka przez przypadek wpadła na trop toksyczności BPA. Dr Pat Hunt, genetyczka ze Stanowego Uniwersytetu Waszyngtońskiego, badała komórki jajowe normalnych i zmutowanych myszy. W trakcie eksperymentu nagle wskaźnik zaburzeń u normalnych myszy wzrósł z 1-2 proc. do 40 proc. Okazało się, że winny wszystkiemu był nowy detergent używany do mycia poliwęglanowych klatek i pojemników na wodę — w wyniku kontaktu z wysokim pH preparatu przedmioty te zaczęły wydzielać bisfenol A. Badania nad wpływem BPA na zdrowie myszy trwały jeszcze pięć lat, a wyniki były zatrważające. Hunt poddała działaniu BPA ciężarne myszy w momencie, gdy u ich płodów rozwijały się jajniki, produkując zapas komórek jajowych wystarczających samicy do końca życia. Gdy płody stały się dorosłymi myszami, 40 proc. ich komórek jajowych uległo zniszczeniu. „Ten jednorazowy kontakt z bisfenolem A miał wpływ aż na trzy pokolenia naraz” — wyjaśnia dr Hunt.
Wielu naukowców prowadzi własne badania nad BPA. Dr Gail Prins z Uniwersytetu Illinois w Chicago, specjalistka od nowotworu prostaty, dowiodła, że w pewnych warunkach BPA zwiększa podatność na raka prostaty. Substancja ta może spowodować trwałe uszkodzenia na poziomie molekularnym, „przeprogramowując działanie gruczołu krokowego, przez co oddziałuje na jego funkcjonowanie w całym dorosłym życiu”. Dr Anna Soto ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Tufts, której w latach 80. sławę przyniosło odkrycie, że plastik wydziela szkodliwy nonylofenol, substancję o właściwościach estrogennych, przez lata badała wpływ bisfenolu A na wykształcenie się nowotworu piersi. „Jak zaobserwowaliśmy, nawet małe dawki tej substancji powodują u nich zmiany przednowotworowe. Tak więc logicznie wnioskując, można przypuszczać, że także ekspozycja ludzkiego organizmu na działanie BPA zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi w późniejszym okresie życia” — twierdzi dr Soto, dodając, że wszystkie syntetyczne estrogeny wywołują u zwierząt te same choroby, które są plagą współczesnej ludzkości, jak rak piersi, prostaty czy zespół zaburzeń uwagi ADD.
Dr Frederick vom Saal podsumowuje obecną sytuację w badaniach nad BPA następująco: „Zebraliśmy wyniki z ponad dwustu eksperymentów na zwierzętach, a także z ponad dwustu analiz komórkowych, dzięki czemu możemy dokładnie określić poszczególne elementy systemu reagowania komórek ludzkich i zwierzęcych na poziomie molekularnym. Innymi słowy, owe informacje pomagają nam zrozumieć, jak to się dzieje, że komórki reagują na tak niewiarygodnie niskie dawki BPA”. Wyjaśnia, że nie istnieje bezpieczny próg tej substancji w organizmie, a przypadek bisfenolu A dowodzi, że cały proces oceny toksycznego ryzyka nie zdaje egzaminu w przypadku substancji hormonalnie aktywnych: „Badania dr Anny Soto wykazały, że BPA ma szkodliwy wpływ na nasz organizm już w dawkach dwa miliony razy mniejszych od najniższych ilości tej substancji, jakie kiedykolwiek zostały przetestowane przez toksykologów”.
W TROSCE O DZIECI
Rick Smith, współautor książki Mordercza gumowa kaczka, opisując wpływ na nasze zdrowie toksycznych środków, z którymi się na co dzień stykamy, posłużył się własnym ciałem jako materiałem doświadczalnym. Chciał sprawdzić, czy i w jakim stopniu podniesie się poziom bisfenolu A w jego organizmie na skutek styczności z poliwęglanowymi przedmiotami codziennego użytku. Przez jeden dzień pił napoje i jadł gotowe dania z puszek (wnętrze puszek wyściełane jest BPA), jedzenie podgrzewał w mikrofalówce w plastikowych pojemnikach, pił kawę z plastikowej butelki dla niemowląt zaparzoną w poliwęglanowym ekspresie. Nic ponad to, co większość z nas robi na co dzień. Po zbadaniu próbek krwi i moczu okazało się, że zaledwie po jednej dobie poziom BPA wzrósł w jego organizmie aż siedmiokrotnie. Dr Frederick vom Saal ocenił wyniki jako przerażające. „A dziecko? Dziecko, które je i pije tak samo jak ty, tylko że robi to nie przez jedną dobę, ale codziennie, i to w dodatku na okrągło? — skomentował eksperyment poproszony o to przez Smitha. Trzeba też pamiętać, że ponieważ niemowlęta mają inny metabolizm niż osoby dorosłe, tempo wypłukiwania BPA z organizmu dziecka i wydalenia go z moczem jest dużo wolniejsze, systemy detoksykacji nie działają jeszcze w pełni. W 2008 roku organizacja Environmental Working Group opublikowała swój raport z badań nad BPA. Naukowcy dowiedli, ze puszki z żywnością dla niemowląt wydzielają bisfenol A, który przenika do zawartości tych pojemników. Inna organizacja — kanadyjska Environmental Defence badała pod tym kątem plastikowe butelki dla dzieci, uzyskując podobne wyniki. W rezultacie społecznej dyskusji i na podstawie wyników badań w 2008 roku Kanada jako pierwszy kraj uznała oficjalnie BPA za toksyczną substancję, wprowadzając ustawę o bezpieczeństwie artykułów dziecięcych Children’s Safe Product Act. Używanie BPA zostało zakazane też w niektórych stanach USA, w Korei i Japonii. Komisja Europejska zakazała stosowania bisfenolu A w butelkach dla dzieci dopiero w roku 2011. Jednak trend „BPA free” dotarł do Europy wcześniej. Również w Polsce można kupić naczynia z napisem „wolne od BPA” (lub opatrzone symbolem 05 PP). Te, które bisfenol zawierają, powinny być oznaczone symbolami PC 7, 03 PVC lub 07 O.
Katarzyna Lewkowicz-Siejka
Źródło: „Znaki Czasu”09/2014