Choroby serca i układu krążenia stanowią wczesną postać szkorbutu. Miażdżyca i zwapnienia — odpowiadające za zawały serca i udary mózgu — to nie choroby, lecz rezultat długotrwałego niedoboru witamin. Wysoki poziom cholesterolu nie jest przyczyną chorób serca, lecz ich skutkiem. 

O przełomowych odkryciach naukowych, które mogą zrewolucjonizować medycynę XXI wieku,mówił podczas wykładu na Uniwersytecie Stanforda ich autor dr Matthias Rath, niemiecki lekarz i naukowiec, współpracownik i kontynuator dzieła dwukrotnego noblisty dr. Linusa Paulinga. Jak przekonywał, zabójcę numer jeden można pokonać, i to bez pomocy środków farmaceutycznych oraz interwencji chirurgicznych takich jak balonikowanie czy bypassy. Badania prowadzone przez Instytut Naukowy dr. Ratha w Santa Clara w Kalifornii dowiodły, że dzięki naturalnej suplementacji, opartej m.in. na dużych dawkach witaminy C, niektórych aminokwasach (lizyna i prolina) i innych komórkowych składnikach odżywczych, można nie tylko zapobiegać chorobom serca i układu krążenia, ale nawet cofać zmiany. Tak jak dzięki odkryciu Ludwika Pasteura ludzkość pokonała epidemie chorób zakaźnych, tak dziś dzięki medycynie komórkowej możemy całkowicie wyeliminować epidemię chorób serca — twierdzi dr Rath. I pyta: Dlaczego nie dostajemy zawału nosa lub uszu? Dlaczego chorujemy na miażdżycę tętnic, a nie żył? Dlaczego zwierzęta nie dostają zawałów serca, tylko my, ludzie? Zresztą ostatnie pytanie stanowi tytuł jego książki, w której dokumentuje swoje odkrycie.

DLACZEGO ZWIERZĘTA NIE DOSTAJĄ ZAWAŁÓW?

„U żadnego z gatunków zwierząt domowych, z bardzo rzadkimi wyjątkami, nie rozwija się choroba miażdżycowa o znaczeniu klinicznym. (…) Odnalezienie przyczyny tego stanu rzeczy bardzo pomogłoby w walce z tą chorobą u ludzi” — pisali w latach 50. T.C. Jones i H.A. Smith, autorzy słynnego podręcznika medycyny weterynaryjnej Veterinary Pathology. Ponad cztery dekady później zespół dr. Ratha przyniósł rozwiązanie tej zagadki: organizmy zwierząt, w przeciwieństwie do nas, produkują własną witaminę C, i to w ogromnych dawkach od 1000 do 20 000 mg dziennie w przeliczeniu na wagę ludzkiego ciała. Witamina C „cementuje” ściany tętnic i stabilizuje naczynia poprzez wzmaganie produkcji kolagenu i elastyny. Miliony tych molekuł stabilizujących tworzą tkankę łączną ciała, układ kostny, skórę oraz ściany naczyń krwionośnych. Pełnią podobną funkcję jak wsporniki żelbetonowe w drapaczach chmur. Choroby sercowo-naczyniowe są wynikiem chronicznego niedoboru witaminy C.

Dlaczego jednak epidemia chorób serca, podobnie jak innych chorób cywilizacyjnych, wybuchła dopiero w XX wieku i dotyczy tylko krajów rozwiniętych, w których statystycznie co drugi mężczyzna i co druga kobieta umierają na chorobę sercowo-naczyniową? Bo dopiero w tym stuleciu drastycznie zmieniły się nasze zwyczaje żywieniowe. Nie tylko jemy za mało owoców i warzyw, bo w naszych posiłkach dominuje mięso, ale dodatkowo na redukcję witamin w dziennej diecie wpływają: przetwarzanie pokarmu, gotowanie, przechowywanie, transportowanie oraz metody uprawy (chemizacja rolnictwa). Wyjałowiona gleba daje ubogi w składniki odżywcze pokarm, z którego po przetworzeniu (przemysłowym lub domowym) eliminujemy to, co jeszcze w nim zostało. Profesor Aleksander Ożarowski przyznał w jednym z wywiadów, że gdybyśmy dziś chcieli dostarczyć sobie niezbędnych dawek witamin i biopierwiastków drogą normalnego odżywiania, musielibyśmy spożywać takie ilości, że nasz układ pokarmowy by temu nie podołał. Ze składników odżywczych okradają nas dodatkowo: stres, alkohol, papierosy i przyjmowane leki, nie wspominając o roli, jaką odgrywa tu zatrute środowisko.

Do życia potrzebujemy tlenu, wody oraz pożywienia w postaci makrosubstancji (białka, tłuszcze, węglowodany) i mikrosubstancji, czyli komórkowych składników odżywczych (witaminy, sole mineralne, pierwiastki śladowe i inne). Te ostatnie najczęściej lekceważymy, bo ich niedobór nie daje żadnych sygnałów ostrzegawczych. Niedobór tlenu objawia się natychmiast — duszeniem się, a śmierć następuje po kilku minutach. Przy niedoborze wody odczuwamy pragnienie, a śmierć przychodzi po kilku dniach. W przypadku braku pożywienia sygnałem ostrzegawczym jest głód — przeżyć możemy kilka tygodni. Przy niedoborze mikroelementów śmierć następuje po latach, na przykład w postaci zawału serca, bez żadnych sygnałów ostrzegawczych. Jedynym ratunkiem jest wiedza i zapobieganie.

MIAŻDŻYCA POCZĄTKIEM SZKORBUTU

Naczynia krwionośne to największy organ w naszym ciele — długość żył, tętnic i naczyń włosowatych przekracza sto tysięcy kilometrów. Tyle samo — sto tysięcy razy uderza każdego dnia nasze serce, wykonując największy wysiłek spośród wszystkich organów. Nasz wiek jest odzwierciedleniem m.in. stanu naszych naczyń krwionośnych i serca. Tymczasem co drugi trzydziestolatek cierpi na początkowe stadium arteriosklerozy, nie zdając sobie z tego sprawy. Nieleczona arterioskleroza prędzej czy później doprowadzi do zawału serca lub udaru mózgu. Z tego powodu na świecie co roku umiera 12 milionów ludzi.

W ubiegłych stuleciach marynarze umierali na szkorbut. W przeciągu kilku miesięcy ginęli w wyniku wewnętrznych krwotoków, gdyż brak witaminy C w organizmie na skutek ubogiej diety powodował poważne uszkodzenia struktury ściany naczyń i ich nieszczelność. Dziś szkorbut jest rzadkością, bo każdy przyjmuje z dietą pewne dawki witaminy C. Jednak są one niewystarczające, aby zagwarantować stabilność naczyń. Przez lata wzdłuż ściany naczyń tworzą się mikroskopijne uszkodzenia, szczególnie w miejscach występowania dużego stresu mechanicznego (pulsowanie krwi), czyli w tętnicach wieńcowych. Organizm uruchamia więc naturalne mechanizmy naprawcze — w uszkodzoną ścianę natychmiast wnikają tłuszcze i białka krwi. Jeśli z powodu chronicznego niedoboru witamin i innych składników odżywczych proces naprawczy trwa latami, rozwijają się złogi miażdżycowe. Miażdżyca jest zatem, jak twierdzi dr Rath, naturalną próbą „podparcia” niestabilnych ścian naczyń osłabionych na skutek niedoboru witamin — wynikiem choroby, a nie jej przyczyną. „Obniżanie poziomu cholesterolu bez jednoczesnego usunięcia związanego z nim niedoboru witaminy C powinno być uważane za błąd w sztuce medycznej” — pisze w swej książce.

Swoich tez Rath dowiódł w wyniku eksperymentu ze świnkami morskimi, które są wyjątkiem w świecie zwierząt i podobnie jak ludzie nie produkują własnej witaminy C. Podzielił zwierzęta na dwie grupy i stosował tę samą dietę z jednym wyjątkiem: grupa A otrzymywała bardzo wysoką dzienną dawkę witaminy C — 5000 mg w przeliczeniu na ciężar ludzkiego ciała, a grupa B dostawała 60 mg witaminy C w diecie, czyli tyle, ile w większości krajów wynosi oficjalna dzienna norma. Po kilku tygodniach porównano tętnice zwierząt. Świnki z grupy A nie wykazały żadnych zmian w naczyniach, natomiast u świnek z grupy B rozwinęły się złogi miażdżycowe, zwłaszcza w okolicy serca1. Ostateczny dowód na związek witaminy C z chorobami sercowo-naczyniowymi został kilka lat później opublikowany przez naukowców pod kierunkiem dr. Maeda z Uniwersytetu Północnej Karoliny2. U zdrowych myszy, których organizm wytwarza witaminę C, badacze nie stwierdzili rozwoju miażdżycy. Następnie u części z nich wyłączyli gen odpowiedzialny za działanie enzymu GLO, dzięki któremu glukoza zamieniana jest w organizmach zwierząt na witaminę C. W diecie myszy otrzymywały niskie dawki witaminy C. Pierwszym objawem obserwowanym u zwierząt były uszkodzenia ścian tętnic przypominające wczesną postać miażdżycy u ludzi. Ponadto myszy miały znacząco wyższy poziom cholesterolu we krwi.

COFANIE ZMIAN CHOROBOWYCH

Gdy po zawinięciu statku do portu chorzy na szkorbut marynarze otrzymywali od tubylczej ludności wywary ziołowe lub pożywienie bogate w witaminy, dochodziło do zatrzymania krwotoków, a ściany naczyń goiły się samoistnie. Wniosek: dostarczenie wyniszczonemu organizmowi witamin prowadzi do pobudzenia produkcji kolagenu w komórkach ścian naczyń. Mówiąc inaczej, dzięki naturalnej suplementacji choroby serca i układu krążenia są odwracalne. Dowiodło tego przeprowadzone przez zespół Ratha badanie kliniczne z udziałem pacjentów ze stwierdzonymi złogami w tętnicach wieńcowych, których poddano ocenie metodą STC (superszybka tomografia komputerowa). Po wprowadzeniu ściśle określonego programu witaminowego3 rozwój zwapnień uległ znacznemu zahamowaniu, a w niektórych przypadkach stwierdzono całkowity zanik zmian miażdżycowych.

Coraz liczniejsze badania dowodzą ogromnego znaczenia witaminy C oraz E i beta-karotenu dla zdrowia układu krążenia. Naukowcy z Uniwersytetu w Tokio, badając przez dwie dekady dwa tysiące pacjentów, dowiedli, że wysoki poziom witaminy C zapobiega wszystkim formom udarów u mężczyzn i kobiet. Zespół dr. Jamesa Enstroma z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles przez 10 lat badał 11 tysięcy Amerykanów. Wspierane przez rząd badanie wykazało, że dzienne spożycie co najmniej 300 mg witaminy C o połowę zmniejsza ryzyko zawału serca. Okazało się też, że duże dawki witaminy C prowadzą do przedłużenia życia średnio o sześć lat. Inne badanie wykazało, że spożywanie witaminy E i beta-karotenu zmniejsza ryzyko choroby sercowo-wieńcowej o jedną trzecią4. Z kolei z badań dr. Charlesa Hennkensa opublikowanych na Uniwersytecie Harvarda wynika, że dzienna dawka beta-karotenu w wysokości 50 mg stosowana przez pacjentów z chorobą sercowo-naczyniową o połowę redukuje ryzyko wystąpienia zawałów i udarów.

Żaden lek farmaceutyczny, jak podkreśla dr Rath, nie okazał się tak skuteczny w obniżaniu ryzyka chorób serca i układu krążenia jak te witaminy. Tradycyjna medycyna ogranicza się bowiem do objawowego leczenia miażdżycy, a w przypadku zaawansowania choroby stosuje zabiegi chirurgiczne w celu mechanicznego usprawnienia przepływu krwi (angioplastyka, bypassy). Medycyna komórkowa natomiast za główną przyczynę choroby wieńcowej uznaje niedobór witamin i innych składników odżywczych w milionach komórek ścian naczyń, co prowadzi do uszkodzeń i pęknięć, powstawania złogów, stwardnienia, zawężenia, aż do całkowitego zamknięcia naczynia, a w konsekwencji do zawału lub udaru. Podobnie niedobór witamin w komórkach mięśnia sercowego jest główną przyczyną arytmii i niewydolności serca. Z badań klinicznych prowadzonych przez Instytut dr. Ratha wynika, że bez naturalnej terapii witaminowej choroba naczyń wieńcowych rozwija się agresywnie — złogi wzrastają przeciętnie o 44 proc. rocznie. Udowodniono, że komórkowe składniki odżywcze powstrzymują miażdżycę, potwierdzono odwracalność choroby wieńcowej serca i możliwość jej zapobiegania5.

MIT ZŁEGO CHOLESTEROLU

U setek milionów ludzi na świecie stwierdza się podwyższony poziom cholesterolu, trójglicerydów i innych czynników ryzyka. Jako przyczynę podaje się uwarunkowane genetycznie zaburzenia metabolizmu tłuszczów i złą dietę. Zorientowana farmakologicznie medycyna proponuje statyny, choć część naukowców donosi, że wywołują one nowotwory i mają poważne działanie uboczne6. W ujęciu medycyny komórkowej cholesterol, trójglicerydy, lipoproteiny są czynnikami naprawczymi, a ich poziom we krwi wzrasta w odpowiedzi na strukturalne osłabienie ścian naczyń wywołane niedoborem m.in. witaminy C. Zatem suplementacja wybranych komórkowych składników odżywczych stabilizujących ściany naczynia obniża poziom tłuszczów we krwi7. Co ciekawe, po rozpoczęciu terapii witaminowej notuje się czasem przejściowy wzrost poziomu cholesterolu. Nie jest to jednak wynik zwiększonej produkcji w wątrobie, cholesterol pochodzi z innego źródła — przede wszystkim ze złogów miażdżycowych w ścianach naczyń8. Jest to dodatkowy sygnał procesu uzdrawiania w ścianach naczyń i zmniejszania się złogów tłuszczu.
Drugim odkryciem zespołu dr. Ratha — po ustaleniu, że podstawową przyczyną chorób serca jest niedobór witaminy C — jest wykazanie, że główna cząstka transportująca cholesterol i tworząca blaszki miażdżycowe to nie LDL, lecz pokrewna lipoproteina (a)9. To ona jest cząsteczką tłuszczu w największym stopniu odpowiedzialną za odkładanie się cholesterolu i innych tłuszczów w ścianach naczyń. Ze względu na swoje lepkie właściwości jest jedną z najbardziej efektywnych molekuł naprawczych dla uszkodzonych ścian tętnic. W organizmie cierpiącym na niedobór witamin stanowi dziesięć razy gorszy niż LDL drugorzędny czynnik ryzyka zawałów, udarów, zatorów po operacji bypassów i nawrotów zwężeń tętnic po angioplastyce naczyń10. Poziom lipoproteiny (a) jest w pierwszej linii uwarunkowany genetycznie, nie wpływa na niego ani dieta, ani żaden z leków obniżających poziom lipidów we krwi. Jedynymi skutecznymi substancjami są naturalne witaminy11.

NADCIŚNIENIE I ARYTMIA

Kilkaset milionów ludzi cierpi na nadciśnienie. Blisko milion co roku umiera z tego powodu. Ze wszystkich chorób układu krążenia nadciśnienie jest chorobą cywilizacyjną o największym rozmiarze. Dla tradycyjnej medycyny akademickiej w ponad 90 proc. przyczyny tego schorzenia są nieznane, leczenie jest objawowe i polega na podawaniu m.in. beta-blokerów i diuretyków. Medycyna komórkowa wyjaśnia, że to niedobór składników odżywczych w komórkach ściany naczynia prowadzi do czynnościowego skurczu naczynia, stwardnienia i pogrubienia ściany, a w konsekwencji podniesienia ciśnienia krwi. Badania wykazały, że w zapobieganiu chorobie oraz normalizowaniu już istniejącego wysokiego ciśnienia dużą rolę odgrywają: witamina C, aminokwas arginina, koenzym Q-10 i magnez ze szczególnym uwzględnieniem ich właściwej kombinacji.

Na arytmię cierpi ponad 100 milionów ludzi. W większości przypadków jej przyczyny pozostają nieznane, a diagnoza tradycyjnej medycyny brzmi: napadowe zaburzenia rytmu serca. Medycyna komórkowa wiąże symptomy z deficytem bioenergii w komórkach włókien mięśnia sercowego, odpowiedzialnych za generowanie impulsów elektrycznych i bicie serca. Do zakłóceń w tworzeniu i przewodzeniu impulsów dochodzi na skutek niedoborów komórkowych składników odżywczych, a ich podaż może normalizować zaburzenia rytmu serca, czego dowiódł zespół dr. Ratha12. W grupie pacjentów zażywających tylko leki farmaceutyczne 74 proc. chorych nadal cierpiało na częste epizody arytmii, natomiast u pacjentów stosujących dodatkowo program komórkowych składników odżywczych epizody ustąpiły w połowie przypadków, a czas ich trwania został zredukowany o 30 proc.

WITAMINY ZAMIAST PRZESZCZEPU

Podobne zasady uzupełnienia niedoborów mikroelementów dotyczą chorych z niewydolnością serca. Tylko w Niemczech przeprowadza się pół tysiąca transplantacji rocznie u pacjentów z niewydolnością krążenia. Wczesne wprowadzenie do codziennej diety mikroelementów często pozwala na odroczenie, a nawet rezygnację z przeszczepu — pisze Rath, przytaczając historię Joey B., która stała się bohaterką telewizyjnych wiadomości CBS. W wieku 21 lat Joey otrzymała nowe serce, ale po czterech latach stało się ono tak słabe, że lekarze zaproponowali drugą operację. Joey znalazła się ponownie na liście oczekujących na transplantację. W tym czasie rozpoczęła komórkowy program zdrowotny, a po pół roku kardiolodzy zweryfikowali konieczność drugiego przeszczepu — stan Joey się zdecydowanie poprawił. „Dziś rozumiemy, że leczenie niewydolności serca nie polega na wymianie organu, lecz na dotankowaniu bioenergii dla milionów komórek mięśnia sercowego za pomocą składników odżywczych” — podkreśla Rath. Założenia medycyny komórkowej okazują się równie skuteczne w przypadku cukrzycy, nowotworów i innych tzw. chorób cywilizacyjnych13. Bo u podstaw większości chorób leży chroniczny niedobór witamin i minerałów.

DLACZEGO O TYM NIE SŁYSZELIŚCIE

„Odkrycie zależności między szkorbutem a zawałem serca oznacza przeobrażenie całej światowej kardiologii, w której nacisk powinien być kładziony nie na symptomy — np. wysoki poziom cholesterolu — ale na jedyny rozstrzygający czynnik, jakim jest stabilność ścian naczyń krwionośnych. Dzięki temu odkryciu świat chorób serca przestał być »płaski« i stał się »kulą«” — mówił w maju 2002 roku Rath do medycznych autorytetów Uniwersytetu Stanforda. W manifeście programowym „Zdrowie dla wszystkich do 2020 roku!”, opublikowanym w „The Times” w marcu 2003 roku, Rath napisał: „Chociaż wiedza naukowa dotycząca skutecznego zwalczania tych chorób jest dostępna, a niezbędne dla zdrowia komórkowe składniki odżywcze mogą być tanio, w dowolnych ilościach i w każdym miejscu na świecie produkowane — to jakiekolwiek próby rozpowszechniania tej ratującej ludzkie życie informacji są utrudniane”. Od publicznego ogłoszenia w 1992 roku możliwości całkowitego wyeliminowania chorób serca i układu krążenia, minęło blisko 20 lat. Mimo zaangażowania wielu ludzi i propozycji nowej opieki zdrowotnej — tańszej i skuteczniejszej, świat medycyny zachował status quo.

Nadal z powodu chorób układu krążenia co roku umierają miliony ludzi, a lekarze przepisują te same drogie i nierozwiązujące problemu leki. Dlaczego? Przyczyn jest wiele, ale główną zdaje się być wielki konflikt z przemysłem farmaceutycznym. Naukowy przełom w profilaktyce i leczeniu tych chorób prowadzi do załamania się światowego rynku farmaceutyków i zagraża egzystencji tej gałęzi przemysłu — mówi Rath, podkreślając, że jest to przecież przemysł inwestycyjny, zainteresowany zyskami, a nie eliminacją rynku zbytu dla swych produktów. Ujawnia kulisy działań przemysłu farmaceutycznego, który uzależnił od siebie wiele innych branż i grup zawodowych: świat medyczny — poprzez wpływ na metody kształcenia i praktyki lekarskie, media — poprzez udziały w akcjach i wielomilionowe kampanie reklamowe, polityków — poprzez dotacje i wpływ lobbystów. Pokolenia lekarzy opuszczają uczelnie medyczne z niewystarczającą wiedzą o zdrowotnych właściwościach witamin, bo nie pisze się o tym w podręcznikach i nie kształci pod tym kątem studentów.

W czasopismach naukowych informacje o badaniach nad naturalnymi terapiami pojawiają się sporadycznie, jeśli w ogóle, bo przemysł farmaceutyczny w takie badania nie inwestuje. Finansuje natomiast badania nad lekami syntetycznymi, podlegającymi patentom, o działaniu ubocznym14, poszerzając w ten sposób rynek zbytu na kolejne specyfiki. Taka polityka koncernów sprowadza zawód lekarza do roli pomocnika przy sprzedaży farmaceutyków. „Naturalna i farmaceutyczna medycyna nie mogą współistnieć z powodu zróżnicowania interesów, a warunkiem wstępnym dobrej koniunktury przemysłu farmaceutycznego jest eliminacja naturalnych metod terapii — ocenia Rath. Dlatego stworzona przez niego Koalicja w Obronie Zdrowia proponuje budowę nowego systemu zdrowotnego opartego m.in. na powszechnej edukacji. Bo zdrowie zaczyna się wraz z wiedzą.

Katarzyna Lewkowicz-Siejka

Źródło: „Znaki Czasu” 4/2011

1 „Proceedings of the National Akademy of Sciences”, rok 2000. 2 To dowodzi też tego, że tzw. zalecana dzienna dawka witaminy C jest absolutnie za niska dla naszego organizmu. 3 Program obejmował m.in. wysokie dzienne dawki witamin C, E, D, kwasu foliowego, betainy, miedzi, proliny, lizyny, zastosowanych w synergii. 4 Badanie 87 tys. amerykańskich pielęgniarek opublikowane w „New England Journal of Medicine”, 1993; badanie pracowników służby zdrowia obejmujące 39 tys. mężczyzn w przedziale wiekowym 40-75 lat. 5 Prof. K.F. Gey z uniwersytetu w Bazylei wykazał zależność między poziomem witaminy C i beta-karotenu a występowaniem chorób układu krążenia w krajach europejskich: mieszkańcy Europy Północnej mają najwyższy wskaźnik chorób sercowo-naczyniowych i najniższy poziom witamin we krwi. 6 Badania T. Newmana i S. Halleya z Uniwersytetu San Francisco opublikowane w „Journal of the American Medical Association” (JAMA), 3.01.1996. Z kolei prof. K. Folkres z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin doniósł na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences”, że u pacjentów z niewydolnością serca statyny redukują poziom koenzymu Q-10, czego następstwem może być zaostrzenie objawów choroby. 7 Badania kliniczne potwierdziły pozytywne działanie w tym przypadku witamin: C, B3, B5, E i karnityny. 8 Po raz pierwszy mechanizm ten został opisany przez dr Constance Spittle w medycznym piśmie „The Lancet” w 1972 roku. 9 Lipoproteina (a) jest cząstką LDL z otaczającą ją dodatkowo lepką proteiną (a) lub apo (a) — z ang. adhesive: 'lepki, przylepny’. Apoproteina (a) jest białkiem o najbardziej lepkich właściwościach w ludzkim metabolizmie. 10 Framingham Heart Study. 11 Badania wykazały, że ryzyko choroby sercowo-naczyniowej związane z poziomem lipoproteiny (a) obniżają witaminy B3 i C w połączeniu z substancjami „teflonowymi”, czyli lizyną i proliną. 12 Naukowe znaczenie i wiarygodność wyników jest nie do podważenia, gdyż badanie (randomizowane) przeprowadzono metodą podwójnie ślepej próby z użyciem placebo. Taki same badania muszą przeprowadzać firmy farmaceutyczne, aby uzyskać zezwolenie na leki. Opis badania jest dostępny na stronie Instytutu dr. Ratha: www.dr-rath-research.org.
13 Skuteczność naturalnych witamin i medycyny komórkowej została potwierdzona przez National Institute of Health w USA — największy instytut badawczy na świecie. Naukowcy potwierdzili, że witamina C w dużych dawkach zabija komórki rakowe, komórki zdrowe pozostawiając nienaruszone (Gazeta Lekarska 14.09.2005). 14 W krajach uprzemysłowionych skutki uboczne leków stanowią czwartą z najważniejszych przyczyn zgonów.